Martinus w wieku czterdziestu lat.
Znany angielski pisarz H.G. Wells napisał opowiadanie o krainie ślepców. Widzący człowiek, przybysz z obcego kraju, przeżywa niezwykłe przygody wśród ludzi, dla których zmysł wzroku jest czymś nieznanym. Opowiada im o słońcu, o niebie i innych dziwnych dla nich rzeczach, które zna dzięki swojej – im niedostępnej – zdolności widzenia. Jednak trudno jest mu przekonać niewidomych, by w jego opowieści uwierzyli. Spotykają go zniewagi i podejrzenia, a w końcu musi z tej krainy uciekać.
Nie wiem, czy pisarz chciał wyrazić jakiś głębszy sens w swoim fascynującym opowiadaniu, ale można je odebrać jako metaforę stosunków międzyludzkich. Zawsze było trudno wysoko rozwiniętym duchowo ludziom – „widzącym” w szerszym znaczeniu tego słowa – zostać zrozumianymi przez im współczesnych. Trudno było im pozyskać zaufanie ogółu, gdy objaśniali to, co poznali dzięki swojemu wykraczającemu ponad przeciętność postrzeganiu. I z drugiej strony – niezwykle trudno było gromadzie „ślepych” zrozumieć niedostępną im wiedzę. W takich przypadkach zawsze musiało upłynąć dużo czasu, zanim ludzkość taką wiedzę zaakceptowała.
Celem tej rozprawy jest prezentacja duńskiego mistyka Martinusa, który zszedł z tego świata 8 marca 1981 roku w wieku 90 lat. Pomimo swojej wieloletniej i intensywnej działalności jest jeszcze mało znany zarówno w Danii, jak i na świecie. Martinus daleko wyprzedził swoich współczesnych pod względem poznania świata i percepcji rzeczywistości. Jego książki są napisane dla ludzi przyszłości. Kim był ten człowiek, którego przesłanie ma duże znaczenie i wywołuje wielkie zaangażowanie wśród będących w stanie je zrozumieć?
Martinus urodził się 11 sierpnia 1890 roku w małym mieście Sindal położonym na północy Półwyspu Jutlandzkiego. Tam w ubóstwie spędził dzieciństwo. Jego skromne wykształcenie ograniczało się do kilku klas szkoły wiejskiej, w której w okresie prac polowych nauczano tylko dwa razy w tygodniu. W wieku dwunastu lat został pastuchem, a sześć lat później zdobył wykształcenie mleczarza. Był to wówczas bardzo popularny zawód w rolniczej Danii.
Chrzest w kosmicznym ogniu
Gdy Martinus skończył 30 lat, spotkało go zdarzenie, które całkowicie zmieniło jego życie i stało się początkiem jego działalności jako duchowego nauczyciela. Poprzez objawienie doświadczył on duchowego światła o tak niesłychanej mocy i intensywności, że było ono prawie paraliżujące. W książce, w której opisał swoje wspomnienia, noszącej tytuł „O narodzinach mojej misji”, nazwał to wydarzenie „chrztem w kosmicznym ogniu”. Dzięki temu chrztowi nastąpiła ekspansja jego świadomości.
„Ale chociaż te nieziemskie przeżycia musiały zakończyć się, nie powróciłem już nigdy całkiem do materialnego świata. Nastąpiła przemiana mojej istoty, stałem się świadomy całkiem nowego ciała i wstąpiłem do nowego świata. Od tej chwili duchowy świat, leżący ponad wszystkimi fizycznymi zjawiskami, pozostał stale widoczny dla mojej dziennej świadomości. Oświecony promieniem złotego światła stałem się świadomy swojej wiecznej egzystencji. Uzyskałem zdolność ponadczasoprzestrzennego widzenia, dzięki niej mogłem postrzec, że nie ma czegoś takiego jak śmierć. Zobaczyłem, że we Wszechświecie istnieje jedynie życie, a mrok i cierpienie są tylko ukrytą miłością. Ponadto zobaczyłem, że Bóg jest obecny we wszystkim i we wszystkich”.
Przed tym wydarzeniem Martinus był całkiem nieświadomy wszystkiego, co kryje się pod pojęciem świata ponadzmysłowego.
„Nie wiedziałem nic ani o nieśmiertelności, ani o reinkarnacji. Nie znałem prawa karmy ani prawdziwej tożsamości zwierząt. Nie wiedziałem nic o uniwersalnej miłości ani też o genezie Wszechświata. Nie miałem żadnego realistycznego doświadczenia z odczuciem bliskości Boga. Z religijnego punktu widzenia byłem czystą, niezapisaną tablicą. Stan ten mógł się zachować do mojego dojrzałego wieku dzięki szczęśliwej okoliczności, że w swoim życiu nigdy nie miałem okazji poznać żadnej religijnej sekty ani też nie miałem okazji czytania książek. Nie pobrałem żadnej innej nauki niż ta, która nie wykracza poza podstawową edukację dzieci. Tym niemniej byłem bardzo religijny i żywiłem głęboką miłość do Boga. Nie potrafię przypomnieć sobie ani jednego dnia bez modlitwy. Ale ta religijność była moją tajemnicą”.
Jezus Chrystus jako wzór do naśladowania.
„Jezus był dla mnie największym autorytetem i wzorem. Kiedykolwiek miałem jakieś wątpliwości, stawiałem sobie pytanie: «Co zrobiłby w danej sytuacji Jezus?». I odpowiedź zawsze przychodziła natychmiast. W przeciągu ułamka sekundy wiedziałem, co uczyniłby Chrystus. Praktyka ta przywiodła mnie w pobliże Boga. Wszystkie trudności, pokusy i pułapki, przez które w mniejszym lub większym stopniu musi przejść każdy młody, wkraczający w życie człowiek, zostały mi zaoszczędzone. Było to możliwe dzięki boskim wskazówkom, które intuicyjnie mogłem odebrać w każdej sytuacji”.
Martinus opowiada, jak dla jego najbliższych przyjaciół stał się widoczny fakt, że duchowa energia może przeobrazić niewykształconego człowieka. Dzięki temu przeobrażeniu stał się – bez znajomości książek i zawartej w nich wiedzy – ekspertem w dziedzinach takich jak zagadnienia egzystencjalne, wiedza o ewolucji żywych istot, nauka i religia.
Czuł silną potrzebę przekazania ludziom kosmicznej wiedzy, która otworzyła się przed nim. Musiał zaniechać anonimowego życia i biurowej pracy w mleczarni, aby wystąpić publicznie, najpierw jako autor, a później także jako wykładowca. W 1932 roku, dzięki ekonomicznej pomocy przyjaciół, wydał pierwszy tom swojego głównego dzieła „Livets Bog”. A kiedy siódmy i ostatni tom tego dzieła ukazał się w 1960 roku, liczyło ono około 3000 stron. Obok „Livets Bog” napisał następujące książki: „Logik”, „Bisaettelse” i „Det Evige Verdensbillede” oraz szereg książek w mniejszym formacie, zawierających m.in. artykuły będące transkrypcjami wygłoszonych wykładów. Cała literatura autorstwa Martinusa otrzymała wspólny tytuł „Trzeci Testament”.
Można powiedzieć, że tematem pism Martinusa jest analiza całego Kosmosu. Zanim zaczął pisać, odebrał w formie obrazów wizję struktury Wszechświata. Na podstawie tej wizji stworzył najważniejsze symbole. Często musiał pisać o pojęciach i procesach, które dla czytelników są nowe i nieznane. Z tego powodu są trudne do opisania i wyjaśnienia, a tym samym trudne do zrozumienia. Aby ułatwić odbiór, wpadł na pomysł przedstawienia swojej ponadzmysłowej wiedzy za pomocą symbolicznych ilustracji. Każdy kolor i każda figura geometryczna mają tam swoje określone znaczenie. Dla człowieka, który chce zgłębić naukę duchową, symbole są dużą pomocą. Razem z książkami będą w przyszłości stanowić jasną i niedwuznaczną prezentację poglądów Martinusa na naturę Wszechświata.
Kosmologia – nauka duchowa Martinusa
Nie jest możliwe w ramach tej rozprawy przedstawienie wszystkich poglądów Martinusa na naturę Wszechświata, byłoby to zbyt duże wyzwanie. Ale spróbuję tu zaprezentować zarys najważniejszych moim zdaniem zagadnień. Są one dogłębnie wyjaśnione w książkach i artykułach Martinusa.
Kosmologię Martinusa można nazwać nauką o ewolucji, ponieważ rozwój jest centralnym pojęciem w całym świecie jego myśli. Zakres tego rozwoju idzie o wiele dalej niż znana nam z biologii ewolucja gatunków. Kosmologia Martinusa jest bez wątpienia największą, o najszerszym zasięgu teorią rozwoju, która w ogóle kiedykolwiek powstała. Czy jest to tylko teoria? Dla większości ludzi pozostanie jedynie teorią, jednak taką, której prawdziwość można intuicyjnie potwierdzić lub logicznie zaakceptować w chwilach największej jasności umysłu. Dla Martinusa była ona poznaną przez niego rzeczywistością. Według niego wszelkie życie trwa wiecznie, istniało zawsze i w rzeczywistości nie istnieje nic innego niż życie. Śmierć jest jedynie złudnym przeciwieństwem życia.
Wielka Mgławica w Orionie – popularne zdjęcie z kosmosu.
Martinus posługuje się ponadzmysłową obserwacją rzeczywistości. Na podstawie analizy obserwowanych faktów i zjawisk nauka duchowa, jaką stworzył, dostarcza logicznych uzasadnień i wyjaśnień, tworząc wiedzę o naturze danej dziedziny czy przedmiotu. Jak wiadomo, wiedza zdobyta metodą naukową musi być sprawdzalna i niezależna od poglądów obserwującego. Wynik obserwacji zależy w bardzo dużej mierze od uzdolnień i świadomości. A te są bardzo różne, nie każdy człowiek postrzega to samo i tak samo. Dlatego Martinus zaleca, aby niczego nie przyjmować na wiarę. Od nas samych zależy, jaka część wiedzy zawartej w nauce duchowej stanie się naszą wiedzą. Prawdziwość tej wiedzy możemy sami intuicyjnie potwierdzić, jej logikę możemy sprawdzić na podstawie samodzielnych obserwacji i przemyśleń. Zainteresowanym studiowaniem nauki duchowej Martinus zaleca się stosowanie do następującej zasady: „Przyjmij to, co uznasz za logiczne i prawdziwe, a resztę pozostaw”.
Martinus był w pełni świadomy relatywizmu pojęć moralnych. Nie moralizował, lecz analizował i wyjaśniał. Jego nauka pokazuje związki między różnymi aspektami rzeczywistości: dlaczego one są takie, jakie są, dlaczego my jesteśmy, jacy jesteśmy. A także co możemy zrobić, aby poznać siebie samych i zrozumieć, gdzie obecnie znajdujemy się w swoim wiecznie trwającym rozwoju. W ten sposób pomaga odnaleźć dalszą drogę w naszej wędrówce przez życie.
Według Martinusa rozwój etyki jest jedyną drogą zapewniającą postęp. Człowiek może dużo zrobić, aby postęp ten nastąpił szybciej i aby był oparty na trwałych podstawach. W tym celu Martinus poleca, by „miłować bliźniego swego, być dobrym i życzliwym człowiekiem. Jest to najlepsze ze wszystkich możliwych ćwiczeń. Jeśli będzie ono wykonywane, wszystko inne ulegnie poprawie”.
Czym są pogaństwo i chrześcijaństwo według nauki duchowej?
Martinus często cytuje Biblię, a w szczególności wypowiedzi przypisywane Jezusowi. Czyni to z dwóch powodów. Po pierwsze, aby wyjaśnić sens cytowanych sentencji z punktu widzenia nauki duchowej. Po drugie, aby pokazać zbieżność i spoistość nauki duchowej z naukami Nowego Testamentu. Dzięki temu przed wnikliwym czytelnikiem otwiera się całkiem nowe spojrzenie na sens zawartych w Nowym Testamencie słów Jezusa. To, co przedtem było mroczne i niepojęte, staje się jasne i zrozumiałe. To, co przedtem wydawało się zrozumiałe, okazuje się mieć dużo głębsze znaczenie, niż można było przypuszczać. Perspektywa postrzegania rzeczywistości staje się szersza.
Zacznijmy, biorąc pod lupę doktrynę kościoła chrześcijańskiego. Kościół uczy, że wszyscy ludzie, którzy nie zostali ochrzczeni, są poganami. Wiadomo, że poganie po śmierci zostaną wiecznie potępieni i spędzą resztę swojej egzystencji w piekle. Do pogan Kościół zalicza wszystkich, którzy nie zostali ochrzczeni. Czyli ludzi prymitywnych, żyjących w dżungli albo na stepach, ale także hindusów, buddystów, muzułmanów i ateistów. Nawet małe dzieci, które zmarły zaraz po urodzeniu, też są według Kościoła poganami. Natomiast chrześcijanie to ci, którym udzielono sakramentu chrztu. Oni po śmierci i po sądzie ostatecznym pójdą do nieba. Martinus wskazuje, że według nauk Kościoła większe szanse na wieczne życie w niebiosach może mieć ochrzczony człowiek o wątpliwej moralności niż niewinne dziecko albo dobry człowiek, jeżeli nie mają sakramentu chrztu. Nie jest to logiczne i wielu samodzielnie myślących nie może tego zaakceptować. Współczesnemu człowiekowi trudno też zaakceptować, że chrześcijanie są według Kościoła wybrani przez Boga i przez to lepiej traktowani, natomiast poganie skazani zostaną na potępienie.
Jak widać, doktryna Kościoła jest bardzo problematyczna. Istotne są tutaj kryteria, jakie trzeba spełnić, aby mienić się chrześcijaninem. Martinus uważa, że nie można zostać chrześcijaninem, tylko przyjmując chrzest. O tym, czy ktoś jest chrześcijaninem, nie decydują sakramenty i rytuały, ale osobowość człowieka i jego postępowanie. Jeżeli człowiek ma osobowość, o jakiej mówił i nauczał Jezus Chrystus, to jest chrześcijaninem. Natomiast jeżeli takiej osobowości nie ma, to jest poganinem. Tak więc nie można zostać chrześcijaninem tylko dzięki sakramentowi chrztu, natomiast można jak najbardziej być chrześcijaninem bez chrztu udzielonego przez Kościół.
Miłujmy się nawzajem – jeden z symboli Martinusa. © Martinus Institut.
Aby zostać chrześcijaninem, wystarczy odrzucić pogańskie poglądy i postępowanie. Na przykład należy przestać kierować się zasadą oko za oko, ząb za ząb, a w zamian za to przebaczyć bliźniemu jego przewiny. Jezus wyraził tę zasadę słowami: Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Na pytanie, ile razy dziennie należy przebaczyć bliźniemu, Jezus odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”.
Przyznanie Jezusowi prawa definiowania, kogo należy uznać za chrześcijanina, a kogo za poganina, nie może być uznane za obrazoburcze. Jezus Chrystus wyraźnie wskazuje, że decydujące znaczenie ma osobowość człowieka i jego postępowanie a nie sam sakrament chrztu. Kościół posługuje się swoimi kryteriami ze względu na potrzebę ugruntowania władzy, ale nie daje żadnych gwarancji, że przyjmujący chrzest człowiek faktycznie będzie postępował jak chrześcijanin.
Chociaż Biblia jest podstawą religii chrześcijańskich, to poglądy Martinusa na temat chrześcijaństwa i pogaństwa są ponadreligijne. Religie mają za zadanie przekazać ludzkości pewne prawdy oraz inspirować do kierowania się w postępowaniu pewnymi zasadami. Ale to, jaki człowiek jest, jaka jest jego osobowość – to kwestia ponadreligijna. Ludzie, którzy myślą tylko o sobie i dla odniesienia własnej korzyści skłonni są oszustwa, do użycia przemocy fizycznej, psychicznej czy ekonomicznej, ludzie nietolerancyjni, obłudni, wywyższający się nad innych oraz zadający innym ból i cierpienie, żądni zaszczytów, bogactwa i sławy, ludzie mający na względzie tylko swoje dobro i swój interes, są według Martinusa poganami.
Natomiast ci, którzy kierują się miłością bliźniego, czyniący dobro, bezinteresownie pomagający innym, skromni, służący ogółowi talentem i uczynkami, mający potrzebę krzewienia pokoju, zarówno w swoich relacjach z bliźnimi, jak i na świecie, ludzie tolerancyjni, wyrozumiali, okazujący empatię i życzliwość – są chrześcijanami.
Dowodów słuszności Martinusowej definicji pogańskiego i chrześcijańskiego postępowania, dostarcza Nowy Testament. Pierwszy przykład – Jezus rzekł: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. W przełożeniu na niereligijny język można to wyrazić tak: kto nie postępuje zgodnie z nauką Chrystusa, chociaż uważa się za chrześcijanina, faktycznie jest poganinem. W takiej mniej więcej sytuacji znajduje się obecnie Kościół chrześcijański. Codziennie głoszone są tam wzniosłe słowa o miłowaniu bliźniego, ale sam Kościół i duchowieństwo wywyższają się nad ludźmi w swoich dążeniach do bogactwa i wygodnego życia kosztem innych. Czyli Kościół nie praktykuje chrześcijaństwa, lecz pogaństwo. Następny przykład: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. Można to wyrazić słowami: będziecie chrześcijanami, jeśli będziecie tolerancyjni, dobrzy i życzliwi dla siebie nawzajem. To oznacza też, że brak tolerancji, dobroci i życzliwości w stosunkach międzyludzkich świadczy o pogaństwie. I tak duchowny straszący gniewem Boga i grożący wiecznym potępieniem sprzeniewierza się zasadom chrześcijaństwa. Czyli w gruncie rzeczy reprezentuje swoim postępowaniem pogaństwo.
Były takie czasy, gdy znak krzyża zdobił zbroje i chorągwie rycerzy walczących ogniem i mieczem, zabijając niezliczone zastępy „pogan” w imię Jezusa. Czy można takie postępowanie nazwać chrześcijaństwem? Zdecydowanie nie, to było pogaństwo. W dzisiejszych czasach groteskowym wyrazem tego rodzaju chrześcijaństwa jest obrona krzyża, który na skutek agresji „chrześcijan” traci swoje symboliczne znaczenie i staje się zwykłym kawałkiem drewna.
Symbol krzyża na karetkach pogotowia i uniformach sanitariuszy niosących pomoc rannym jest prawdziwym znakiem chrześcijaństwa. Kościół chrześcijański stworzył liturgię, sakramenty święte. Ale Kościół postępujący niezgodnie z zaleceniami Jezusa, mimo że głosi chrześcijaństwo, jest przesiąknięty pogaństwem. Wszelkie działania w celu zaspokojenia egoistycznych żądz i potrzeb to przejawy pogaństwa. Wszelkie działania altruistyczne, jak pomoc tym, którzy są w potrzebie, pomoc lekarska, troska o ludzi, o ich edukację i o ich dobro, domy spokojnej starości, Czerwony Krzyż i szereg innych organizacji, w tym charytatywnych, oraz stworzenie ONZetu, aby pracował rzecz pokoju i przestrzegania międzynarodowego prawa – są przejawem chrześcijaństwa.
Reinkarnacja, prawo karmy, ludzki los a kosmiczna ochrona
Martinus wyjaśnia kształtowanie naszego losu poprzez prawo karmy i zasadę reinkarnacji. Prawo karmy to prawo przyczynowo-skutkowe, dzięki któremu powracają do nas wszystkie uczynki, jakie popełniamy. Karma oznacza w sanskrycie wszelkie ludzkie działanie. Dobre myśli i uczynki wracają do nas jako dobro, podczas gdy złe myśli i uczynki wracają jako zło. Powrót uczynków następuje albo w tym samym wcieleniu, albo we wcieleniach następnych, zależnie od poziomu rozwoju danej istoty i od samych uczynków. W ten sposób w naszym wiecznym bycie nie może zaistnieć żadna niesprawiedliwość, gdyż sami jesteśmy odpowiedzialni za los, jaki nas spotyka. Błędnie uważa się, że prawo karmy jest pojęciem zapożyczonym z religii Wschodu. Tymczasem pojawiało się ono w różnych cywilizacjach i epokach. W zachodnim świecie znalazło wyraz w następujących sentencjach: A co człowiek sieje, to i żąć będzie, a także: Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.
Zgodnie z prawem karmy każdy nasz czyn, każda myśl, emocja mają wpływ na kształtowanie naszego przyszłego losu, gdyż efekt tego, co robimy dzisiaj, powróci do nas w przyszłości. Patrząc z tego punktu widzenia: w ostatecznym rozrachunku zawsze sami jesteśmy przyczyną wszelkiej radości i szczęścia, cierpienia i smutku spotykających nas w życiu. Zło i dobro, które czynimy, są wysyłanymi przez nas falami energii, które wcześniej czy później, w tym albo w następnym wcieleniu, wracają do nas. Z tego powodu nikt nie może uważać się za męczennika, bowiem nikt nie cierpi przypadkowo. Nie możemy też uwolnić się od swoich cierpień tak długo, jak długo potrafimy krzywdzić innych. Gdy na skutek doznanego cierpienia dokonamy zmiany naszego postępowania, głos sumienia uniemożliwi nam narażanie na podobne cierpienie innych istot, wtedy sami uwolnimy się od tego właśnie cierpienia. Wszystko, co się nam przytrafia w życiu, także i cierpienie, ma uzasadnienie. Zadaniem przytrafiających się nam zdarzeń losowych jest przyczynienie się do naszego rozwoju. Dla Martinusa nie istnieje ani dobro, ani zło w absolutnym rozumieniu tych pojęć. To, co my nazywamy złem, postrzega on jako „nieprzyjemne dobro” – jest ono konieczne, abyśmy mogli zmienić swoje postępowanie.
Reinkarnacja jest zasadą, według której żywa istota po śmierci organizmu może wcielić się w nowy byt fizyczny. Według Martinusa egzystencja żywych istot trwa wiecznie. Po zakończeniu żywota w świecie materialnym następuje okres pobytu w światach duchowych, aby ponownie wejść w świat materialny. To właśnie w świecie materialnym następuje rozwój świadomości. Samo słowo „reinkarnacja” składa się z następujących członów: przedrostka „re-”, oznaczającego powtórzenie czegoś, oraz trzonu „inkarnacja”, co oznacza wcielenie. Dosłownie więc reinkarnacja oznacza powtórne wcielenie, czyli powrót istoty duchowej do życia w świecie materialnym.
Symbol ilustrujący działanie prawa karmy i zasady reinkarnacji. Wraz ze wzrostem w następujących po sobie wcieleniach miłości bliźniego (żółte płomienie) następuje coraz większe uwalnianie się od powracającej mrocznej karmy (pomarańczowe łuki). Biały kolor symbolizuje egzystencję w światach duchowych pomiędzy wcieleniami w świecie materialnym. Prostokąty pomarańczowe symbolizują kolejne wcielenia w świecie materialnym. Kolor pomarańczowy to energia oparta na prawie silniejszego, oraz na prawie „oko za oko”. Kolor żółty to energia oparta na uniwersalnej miłości. Wzrost uniwersalnej miłości wypiera energię zgodną z prawem silniejszego i tworzy zaporę przed powracającymi łukami niosącymi mroczny los. © Martinus Institut.
Według zasady reinkarnacji nasz los, nasze warunki życiowe, kondycja psychiczna i fizyczna są uwarunkowane naszymi uczynkami dokonanymi w poprzednich wcieleniach. Nie możemy zabrać ze sobą z wcielenia we wcielenie nic innego niż swoją świadomość i swoje uzdolnienia. Gdy w przyszłości nauczymy się tego, czego mamy się nauczyć w materialnym świecie, i w żadnych okolicznościach nie będziemy w stanie innej istocie wyrządzić zła, wtedy wyzwolimy się od mrocznego losu. Będziemy mieli wówczas „kosmiczną ochronę” – jedyną skuteczną ochronę, jaka istnieje w świecie pełnym niebezpieczeństw. Celem życia w materialnym, stawiającym opór świecie są rozwój i osiągnięcie takiego stopnia doskonałości moralnej, że powtórne narodziny w nim nie będą potrzebne. Gdy człowiek całkowicie odrzuci posługiwanie się prawem silniejszego, dzięki któremu do tej pory mógł żyć kosztem innych, i zamiast tego zacznie budować swoje szczęście, współistniejąc z innymi, a punktem wyjściowym będzie dlań miłość bliźniego, wówczas ponowne inkarnowanie w świecie materialnym traci cel i ustaje. Od tego czasu istota będzie kontynuować swoją egzystencję w wyższych światach duchowych.
Przy tej okazji można ustosunkować się do niebezpiecznej spekulacji myślowej, przed którą Martinus ostrzega. Niektórzy wyznają pogląd, że nie powinniśmy pomagać cierpiącym i będącym w potrzebie czy pocieszać ich, że nie warto pomagać ludziom dotkniętym nieszczęściem, ponieważ każdy doświadcza tylko tych cierpień, które powstały na skutek jego wcześniejszych uczynków. Takie zaniedbanie jest oznaką braku miłości bliźniego i też przyczynia się do tworzenia karmicznego długu, który przyjdzie spłacić. Gdyż na skutek obojętności i zaniedbania następuje emisja energii, która wcześniej czy później wróci do tej istoty, która ją wysłała. Nie tylko nasze własne cierpienia, ale też i cierpienia ludzi, których spotykamy na swojej drodze życia, są częścią boskiego planu dotyczącego naszego bytu. Według Martinusa Wszechświat promieniuje najwyższą miłością do wszystkiego, co żyje. Tym samym promieniuje największym zrozumieniem i współczuciem dla tych, którzy cierpią.
W pierwszym okresie na początku naszej ery nie istniał jeszcze Kościół chrześcijański, a wiara chrześcijańska skupiała się wokół apostołów i ich uczniów. W tamtych czasach było wiele ewangelii i przekazów o życiu i naukach Jezusa Chrystusa. W czwartym wieku naszej ery chrześcijaństwo zostało uznane za oficjalną religię państwową w Cesarstwie Rzymskim. W procesie instytucjonalizacji religii i tworzenia Kościoła chrześcijańskiego dokonano selekcji różnych przekazów o życiu i naukach Jezusa. Do Nowego Testamentu przyjęto tylko cztery ewangelie, uznano je za Pismo Święte, pozostałe przekazy uznano za fałszywe. W ten sposób między innymi usunięto koncepcję reinkarnacji, czyli rozwoju poprzez kolejne wcielenia w sferze materialnej.
Geneza Wszechświata: skąd się bierze tak zwane zło?
Gdyby poprosić malarza, aby na białym płótnie malował obraz farbami o dokładnie takim samym odcieniu, jakie ma płótno, to pomimo swoich dobrych intencji i wysiłków malarz nic nie mógłby namalować. Każde pociągnięcie pędzla byłoby niewidoczne. Aby obraz stał się widoczny, potrzebne są farby o różnych kolorach i odcieniach. Farba jasna będzie widoczna tylko wtedy, gdy będzie położona na ciemniejszym tle. I vice versa. Przykład z próbą malowania białą farbą na białym płótnie ilustruje niezbędność kontrastów, przeciwieństw, aby mógł powstać obraz. Kontrasty, przeciwieństwa znamy także z własnych obserwacji, są to na przykład ciepło i zimno, światło i mrok. Aby zaistniało światło, musi zaistnieć także jego przeciwieństwo, czyli mrok. Bez tego wszystko byłoby szarą, nieokreśloną masą. Podobnie jest z bytem Wszechświata. Życie powstaje i wyłania się dzięki zasadzie przeciwieństw. W tym celu niezbędne jest zróżnicowanie, powstanie kontrastów. Kontrasty we Wszechświecie powstają poprzez manifestację pierwotnej i wtórnej świadomości Boga. Pierwotna świadomość Boga tworzy sferę światła, natomiast wtórna – sferę mroku. Razem tworzą cykl. Obie sfery są niezbędne, aby mogło zaistnieć życie.
Martinus podczas wygłaszania wykładu.
Sfera światła zbudowana jest z materii w stanie promienistym, sfera mroku to świat materialny. W sferze światła żywe istoty manifestują najwyższą doskonałość, dobro, kreatywność, miłość. Życie obiera tam swoje najwyższe formy. W sferze tej żywe istoty egzystują niezmiernie długi czas, tak długi, aż poznają każdy możliwy odcień światła. Od tej pory egzystencja w sferze światła przestaje być dla nich atrakcyjna, podobnie jak uczucie sytości powoduje, że przestajemy interesować się jedzeniem. Gdyby w tej sytuacji nie nastąpiła zmiana, a świadomość istot zawsze wypełniona była jednym i tym samym wiekuistym światłem, z ich świadomości zanikłaby pamięć o przeciwieństwie światła, czyli mroku. Wieczny byt w jednorodnym, najwyższym świetle byłby jednoznaczny z bezruchem, co jest równoznaczne z zakończeniem egzystencji. Wszechświat i byt byłyby jak obraz namalowany białą farbą na białym płótnie. Zamiast kosmosu, gwiazd, planet i wszelkich przejawów życia byłaby nicość.
Ale przecież Wszechświat nie zapada się w nicość. Jest to możliwe dzięki niezbędnej odnowie zdolności doświadczania życia, która znajduje miejsce w manifestacji wtórnej świadomości Boga, czyli w sferze mroku. Dzięki temu wiecznemu Bytowi przestaje grozić zapaść i nicość. Istoty nasycone doświadczaniem światła tracą nim zainteresowanie, opuszczają świat duchowy, wkraczając w sferę mroku, czyli w świat materialny. W materialnym świecie doświadczają przeciwieństwa światła, czyli mroku. Ich egzystencja, którą w sferze światła symbolizuje drzewo życia, w sferze mroku staje się walką o przetrwanie, a jej symbolem jest drzewo poznania dobra i zła.
Wszechwiedza, jaką żywe istoty osiągnęły w sferze światła, zostanie zredukowana do instynktu, który będzie je prowadził przez życie w świecie materialnym. Ich wszechmiłość zostaje zredukowana do miłości własnej, do instynktu samozachowawczego. Pokarmem dla żywych istot w świecie materialnym stają się ciała innych żywych istot. Dlatego byt w świecie materialnym jest nieustanną walką o przetrwanie. Istotę bytu we wtórnej świadomości Boga oddają słowa: w bólu będziesz rodziła dzieci oraz w pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie. Cytat ten ilustruje narodziny w sferze mroku po opuszczeniu sfery światła.
W sferze mroku żywa istota ponownie wiąże się z materią i rozpoczyna nową wędrówkę przez królestwo minerałów, roślin i zwierząt. Następnie istota nasycona bytem w świecie, w którym na każdym kroku czyha na nią śmierć, zaczyna pragnąć doświadczania bezinteresownej, uniwersalnej miłości. Z tego powodu czyni starania, by opuścić sferę mroku i wejść w sferę światła. Prowadzona przez tęsknotę za dobrem, za światłem i za miłością wkracza w sferę światła, stworzoną przez pierwotną świadomość Boga. Pierwszym etapem tej wędrówki jest królestwo prawdziwego człowieka. Każda żywa istota znajduje się w jakimś miejscu cyklu ewolucji. Planeta Ziemia wraz ze swoimi mieszkańcami jest w trakcie opuszczania końcowego etapu sfery mroku. Z tego miejsca widoczne są na horyzoncie pierwsze przejawy światła, którego źródłem jest pierwotna świadomość Boga.
Ewolucja wiedzie żywą istotę przez sześć królestw
Na Ziemi możemy obserwować następujące królestwa: „królestwo minerałów”, „królestwo roślin” i „królestwo zwierząt”. Należy podkreślić, że według Martinusa człowiek należy do królestwa zwierząt w takim stopniu, w jakim hołduje zasadom charakterystycznym dla zwierząt, na przykład prawu silniejszego. Obecnie jest w trakcie rozwoju wiodącego do „królestwa prawdziwego człowieka”. Panuje tam bezinteresowna, uniwersalna miłość bliźniego. Królestwo to jest królestwem przejściowym pomiędzy światem materialnym a światem duchowym.
Według Martinusa królestwo prawdziwego człowieka zamieszkuje człowiek doskonały. Człowiek ten wyzbył się skłonności do życia kosztem innych, co dla zwierząt jest warunkiem przetrwania. Źródłem radości życia nie są już dla niego stan majątkowy czy pozycja i władza nad innymi ludźmi, lecz potrzeba czynienia dobra, potrzeba służenia bliźniemu. Kieruje się on także potrzebą stwarzania doskonałości tam, gdzie jest chaos, oraz naprawiania tam, gdzie jest błąd. Człowieka doskonałego zawsze i wszędzie prowadzi w życiu uniwersalna miłość do Boga, Wszechświata i wszystkich żywych stworzeń. Według Martinusa człowiekiem doskonałym był Jezus Chrystus.
Wszechświat i symbolicznie przedstawione sześć energii oraz planeta Ziemia. © Martinus Institut.
Następnie żywa istota kontynuuje swoją wędrówkę przez niematerialne, wyższe duchowe królestwa znajdujące się w sferze światła. Pierwszemu z nich Martinus nadał nazwę „królestwa mądrości”, następne to „królestwo boskiego światła”. Rozwój tam osiąga punkt szczytowy. Ostatnim królestwem w cyklu jest „królestwo błogości”. Nosi także nazwę królestwa minerałów i jest królestwem przejściowym pomiędzy światem duchowym a materialnym. Po niezmiernie długim pobycie w sferze światła ze świadomości żywej istoty zanika wszystko inne niż światło. Wraz z tym zamyka się cykl rozwoju i podróży przez sześć królestw. Potem istota kontynuuje swój byt w nowym cyklu. Następujące po sobie cykle tworzą spiralę ewolucji. W każdym cyklu formy życia są tam inne, gdyż każdy cykl znajduje się na innym poziomie w spirali ewolucji.
Według Martinusa Wszechświat stworzony jest z sześciu tak zwanych podstawowych energii, które odpowiadają sześciu powyższym królestwom. Wszystkie te energie są zawsze obecne w różnych proporcjach we wszystkim, co żyje. W każdej żywej istocie – a nic innego niż żywe istoty przecież nie istnieje – jedna z energii osiąga apogeum, dwie są w trakcie wzrostu, dwie w trakcie spadku, a ostatnia jest w stanie utajenia. Te sześć energii to:
● energia instynktu – dominująca w królestwie roślin – kolor czerwony,
● energia grawitacji – dominująca w królestwie zwierząt – kolor pomarańczowy,
● energia emocji – dominująca w królestwie prawdziwego człowieka – kolor żółty,
● energia intelektu – dominująca w królestwie mądrości – kolor zielony,
● energia intuicji – dominująca w królestwie boskiego świata – kolor niebieski,
● energia pamięci – dominująca w królestwie błogości, zwanym też królestwem minerałów – kolor indygo.
Naszą planetę widać na pomarańczowym tle, gdyż energia królestwa zwierząt dominuje w świadomości i zachowaniu człowieka. Ale Ziemia zbliża się do królestwa prawdziwego człowieka, jest ono oznaczone kolorem żółtym. Tam znikną wszelkie wojny, przemoc oraz zwierzęta drapieżne. Nastąpi wtedy trwały pokój możliwy dzięki pokojowej współegzystencji wszystkich istot zamieszkujących Ziemię.
Wyrównanie aktywności biegunów u człowieka
Publiczność słuchająca wykładu Martinusa.
Martinus dokonuje wnikliwej analizy wyrównania aktywności biegunów w wyniku rozwoju żywych istot. Z kosmicznego punktu widzenia wszystkie istoty są dwubiegunowe, gdyż mają biegun męski i biegun żeński. U istot takich jak zwierzęta, a także u człowieka jeden z biegunów jest mniej aktywny. Z powodu przewagi aktywności jednego z biegunów istoty są albo płci męskiej, albo płci żeńskiej. W świecie roślin jest inaczej. Niektóre rośliny są już jednopłciowe: albo płci męskiej, albo żeńskiej, inne mają jeszcze dwupłciową strukturę typową dla istot z wyższych światów duchowych, skąd wychodzą po zakończeniu uprzedniego cyklu spirali ewolucji.
Właśnie u zwierząt i u ludzi dominacja jednego z biegunów jest największa. Stąd też pociąg do płci przeciwnej jest tutaj najsilniejszy. Napięcie pomiędzy dwoma biegunami może ulec rozładowaniu tylko w wyniku obcowania z istotą przeciwnej płci. Dzięki tej strukturze biegunów żywe istoty mogą przeżyć najpiękniejsze momenty życia w tej strefie rozwoju, która nazywana jest przez Martinusa „strefą szczęśliwych małżeństw”. Ale z drugiej strony – to właśnie tutaj energia charakterystyczna dla królestwa zwierząt osiąga swój szczytowy punkt. Przejawia się jako nienasycona żądza posiadania wartości materialnych, wysokiej pozycji w społeczeństwie, a także jako uzurpowanie sobie prawa własności do partnera seksualnego. To tutaj rozkwitają egoizm, zazdrość, nienawiść i skłonność do ciemiężenia innych w celu uzyskania korzyści dla siebie.
Na skutek rozwoju pod wpływem „nieprzyjemnego dobra”, czyli powracającej negatywnej karmy, człowiek będzie się oddalać od jednobiegunowej, egoistycznej, zwierzęcej mentalności. Następuje na skutek stopniowego wyrównania aktywności biegunów. U kobiet będzie wzrastać aktywność bieguna męskiego, u mężczyzn żeńskiego. Wraz z tym zwiększy się pole zainteresowań człowieka. Zainteresowania istot jednobiegunowych skupiają się wokół pożycia małżeńskiego i wychowania potomstwa. Pod wpływem wzrostu aktywności bieguna męskiego u kobiet zaczynają one być bardziej samodzielne i samowystarczalne. Przestają być zależne od mężczyzn, których zadaniem dotychczas było zapewnienie im ochrony i pozycji w społeczeństwie oraz odpowiednich warunków życiowych. Pod wpływem wzrostu aktywności bieguna żeńskiego także zmieniają się mężczyźni. Zanika krzepkość, fizyczna siła, jednostronny sposób postrzegania świata, pojawia się rozwaga oraz szereg innych umiejętności, które nie byłyby przydatne na polu walki. I u kobiet, i u mężczyzn kiełkują nowe, nieznane do tej pory zainteresowania, a wraz z nimi nowe pokusy. Żony i mężowie stają się mniej od siebie zależni, związki stają się mniej trwałe. Człowiek wkracza w ten sposób w strefę „nieszczęśliwych małżeństw”.
Podczas trwającej cały czas ewolucji, która doprowadzi ludzkość do królestwa prawdziwego człowieka, następuje stopniowe wyrównanie aktywności biegunów. Ulega też zmianie mentalność człowieka. W królestwie zwierząt obowiązuje prawo silniejszego. Można powiedzieć, że siła stoi ponad prawem, znamy to jako prawo dżungli. Na skutek rozwoju fizyczna siła traci na znaczeniu, a prawo, praworządność zyskują na znaczeniu. W wyniku tego rozwoju pojawiają się np. deklaracje praw człowieka. System prawny dąży do ideału, jakim jest sprawiedliwość. W rezultacie można powiedzieć, że prawo zostaje wywyższone ponad siłę. Agresja i przemoc zostają wyparte przez światopogląd nacechowany humanitaryzmem. Ludzie przestają się zwalczać, a zaczynają pokojowo współistnieć. Żądze, będące wyrazem gwałtownego popędu seksualnego i zazdrość zanikają na korzyść rozwijającej się prawdziwej miłości oraz miłości bliźniego. Ta ostatnia jest skierowana nie tylko do osób płci przeciwnej, ale do człowieka w ogóle. W tym stadium mężczyzna i kobieta nie są od siebie seksualnie zależni w takim samym stopniu jak poprzednio. Współczesny, cywilizowany człowiek znajduje się w stadium przejściowym pomiędzy królestwem zwierząt a królestwem prawdziwego człowieka. Już nie jest zwierzęciem, ale jeszcze nie jest prawdziwym człowiekiem. Symbolem tego stanu przejściowego jest sfinks, gdyż łączy on cechy zwierzęcia i cechy człowieka.
Sfinks: pół zwierzę, pół człowiek.
Martinus ilustruje sytuację, w której ludzkość obecnie się znajduje, porównując nasze położenie do losu „zranionego uchodźcy znajdującego się między dwoma królestwami”. Według Martinusa zwierzę żyjące w królestwie zwierząt jest prowadzone przez instynkt. Dzięki temu nie rozmyśla a instynktownie wie, co ma w każdej sytuacji zrobić. Nie ma wyrzutów sumienia, ani bojaźni o swój przyszły los. Zwierzę nie zna zmartwień i wielu udręk, z którymi zmagać się musi człowiek. Natomiast człowiek z królestwa prawdziwego człowieka uwolniony jest od strachu, ubóstwa, zmartwień i cierpień znanych nam z naszego świata. Wszystko przed nim jawi się jako światło i miłość. Obecnie ludzkość znajduje się pomiędzy tymi królestwami. Człowiek opuścił beztroski byt zwierząt, ale jeszcze nie dostąpił beztroskiego bytu, jaki czeka na niego w królestwie prawdziwego człowieka. Jest takie popularne powiedzenie: „Chciałaby dusza do raju, ale grzechy nie puszczają”. Raj w tym kontekście to królestwo prawdziwego człowieka, a grzechy to egoizm będący pozostałością zwierzęcych tendencji naszej świadomości.
Struktura żywej istoty
Symbol Wszechświata. Trójkąt przedstawia zasadę trójjedności. Trzy ramiona trójkąta to X-1 czyli Ojciec, X-2 czyli Duch Święty i X-3 czyli Syn. Jaźń, czyli Ojciec jest podstawą bytu każdej żywej istoty. Słońce, w którym znajduje się trójkąt, symbolizuje absolutną wiedzę. Promienie, przybierające kształt krzyża, symbolizują najdoskonalszą manifestację miłości. © Martinus Institut.
Według Martinusa u podstawy natura każdej żywej istoty leży niepodzielna trójjedność, symbolem jej jest trójkąt. Trzy aspekty istoty określa on jako X-1, X-2 i X-3. Samemu jądru istoty X-1 nie można przypisać specyficznych cech czy właściwości. O nim nie można powiedzieć nic więcej, niż że „jest to coś, co jest” – co istnieje, zawsze istniało i zawsze istnieć będzie. Drugi aspekt to „zdolności twórcze”, czyli X-2. Jądro istoty i jej zdolności twórcze manifestują się w „tym, co jest stworzone”, czyli w X-3. X-3 jest to organizm żywej istoty. Te trzy aspekty razem, czyli (a) coś, co istnieje, (b) zdolności twórcze i (c) stworzony przez nie organizm są żywą istotą. Każda żywa istota, a nie istnieje nic innego niż żywe istoty, to trójjedność, na którą składają się te trzy aspekty. Taka jest też struktura Boga. Pierwszy aspekt trójjedności Boga to Stwórca – zwany Ojcem. Drugi aspekt trójjedności to zdolności twórcze, czyli Duch Święty. Trzeci to produkt stworzenia, czyli Syn. Słowa Nowego Testamentu mówią: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Może to tylko oznaczać, że Bóg nie przebywa w zaświatach, ale jest w każdej żywej istocie. Organizmem Boga jest cały Wszechświat widzialny i niewidzialny. Tutaj, jak i w wielu innych przypadkach, Martinus wnosi głębszy sens i treść w symboliczne pojęcia religijne.
We Wszechświecie żywe istoty manifestują się jako żywe istoty żyjące wewnątrz żywych istot. Każda bez wyjątku istota jest jednostką życia zbudowaną z innych jednostek życia. Człowiek jest taką jednostką życia. Organizm człowieka tworzą mniejsze jednostki życia, są nimi organy. Organy są żywymi istotami z leżącego niżej odcinka spirali ewolucji. Organy są zbudowane z jeszcze mniejszych jednostek życia, czyli komórek, a te z kolei zbudowane są z molekuł – i tak dalej w mikrokosmos. Z drugiej strony, człowiek jest komórką w większej jednostce życia, jaką jest dla niego Ziemia. Ziemia jest istotą z wyższego odcinka spirali ewolucji. Ziemia jest organem będącym częścią Układu Słonecznego, który znowu jest częścią Drogi Mlecznej – i w ten sposób powtarza się to dalej w makrokosmos. Każda jednostka życia składa się z mniejszych jednostek życia i wchodzi w skład większej jednostki życia. Cały Wszechświat to organizm Boga. Fenomen ten został wyrażony następującymi biblijnymi słowami: w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.
Nastawienie do innych ruchów
Często pada pytanie: jaki stosunek miał Martinus do innych współczesnych mu ruchów i głoszonych przez nie światopoglądów? Każdy ruch, każda organizacja ma pewne idee i stara się realizować pewne cele. Aby to osiągnąć, założyciele organizacji opracowują statut określający jej strukturę i sposób działania. Jednym z ważnych działań podejmowanych w tym kierunku jest uzyskanie tak wielu członków, jak to jest możliwe. Martinus zdawał sobie sprawę z tego, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Był wegetarianinem, ale nie oczekiwał, żeby studiujący naukę duchową byli wegetarianami. Był przeciwny zabijaniu zwierząt i wiwisekcji, ale nie oczekiwał tego od ludzi zainteresowanych jego wykładami. Nie zażywał używek – w tym ani alkoholu, ani tytoniu, ale nie oczekiwał, aby ludzie czytający jego książki zostali abstynentami. Jego stosunek do otaczającego świata cechowała tolerancja. Z tego powodu nie opracował dla nikogo norm postępowania czy norm życiowych. Pokazuje drogę, ale nie potępia tych, którzy nią nie idą. Wychodzi z założenia, że zmiany poglądów i związanej z tym zmiany świadomości nie można osiągnąć poprzez tworzenie organizacji z najlepszym nawet statutem. Przemiana może przyjść tylko od wewnątrz, wraz ze zdobyciem nowej wiedzy i wzrostem dojrzałości duchowej.
Martinus w interesujący sposób szkicuje obraz państwa o zasięgu światowym, jakie powstanie w przyszłości. Nie jest to jakiś polityczny program, ale wizja kosmicznie świadomego człowieka, pokazująca, jak będzie wyglądać życie w przyszłości, gdy ludzie w swoich umysłach i emocjach odrzucą wojnę oraz stosowanie przemocy. Wtedy będzie panować na Ziemi pokój, nastąpi rozkwit nauki i sztuki oraz wszędzie obecne będą życzliwość i przyjazne uczucia wynikające z powszechnej miłości bliźniego. Gdy ludzkość odrzuci uciekanie się do walki i nienawiści jako sposobu na życie, będzie mogła zrealizować pragnienie, aby żyć w pokoju z bliźnim, by szukać piękno i je tworzyć, by dawać i brać prawdziwą miłość.
Martinus w wieku sześćdziesięciu lat.
Dokonałem wyboru między tematami, które Martinus dogłębnie wyjaśnia w swoich książkach. Czytelnik może odnieść wrażenie, że to są tylko czyste spekulacje, ponieważ w oderwaniu od całości, tak jak pojedyncze klocki układanki, mogą wydawać się dziwne. Tymczasem ten, kto ma możliwość poznania w całości poglądów Martinusa na naturę Wszechświata, zobaczy, jak „klocki” dokładnie pasują do siebie nawzajem. Obraz, jaki rysuje przed nami Martinus, urzeka swoim niezmiernym pięknem i absolutną logiką.
Należy podkreślić, że kosmologia, czyli nauka duchowa, nie jest wymyślona przez genialny mózg. Martinus nigdy sam nie miał potrzeby szukania dowodów potwierdzających spostrzeżenia przedstawione w kosmologii. Nauka duchowa jest odzwierciedleniem rzeczywistości, w którą on sam bezpośrednio miał wgląd swoimi „wewnętrznymi oczyma”. Aby czytelnicy łatwiej mogli zrozumieć jego analizy, nadał im logiczną formę. Oczekiwał, że czytelnicy skorzystają ze swoich zdolności logicznego myślenia, że nie będą przyjmowali „na wiarę” tego, co on pisze. Zalecał, by przyjmować z kosmologii tylko to, co można potwierdzić swoimi własnymi doświadczeniami i przemyśleniami.
W przyszłości, już jako ludzie z królestwa prawdziwego człowieka, wszyscy będziemy mogli, za pomocą kosmicznej świadomości, sami poznać i zgłębić rzeczywistość. Ale niewskazane jest, by dążyć do tego drogą na skróty, za pomocą nienaturalnych środków czy technik. Bezpieczną drogą do królestwa prawdziwego człowieka jest systematyczny rozwój zdolności miłowania bliźniego. Poprzez rozwój naszych emocji, intelektu oraz dzięki świtającej intuicji możemy już teraz zbliżyć się do poznania wyższego nowego świata. Chociaż jeszcze żyjemy w „krainie ślepców”, już dzisiaj możemy spostrzec nieuchwytny blask i promienie otaczającego nas duchowego światła.
Instytut Martinusa i Centrum Martinusa
Wokół Martinusa zebrała się gromada zainteresowanych nauką duchową. Słuchali oni wkładów i w grupach studiowali jego książki. W 1935 roku powstał ośrodek wczasowy w Klint na północno-zachodnim wybrzeżu Zelandii, który później stał się Centrum Martinusa. Jest to miejsce spotkań ludzi zainteresowanych jego pracą. Centrum położone jest nad morzem, znajdują się tam sala wykładowa, biblioteka oraz restauracja. Zakwaterowanie jest możliwe w pawilonie oraz w domkach letniskowych. W okresie letnim prowadzone są kursy i cykle wykładów. W miłej i pełnej spokoju atmosferze odbywają się spotkania ludzi pochodzących głównie z krajów skandynawskich, ale przybywają tu goście także z dalszych stron świata.
Od 1943 roku zainteresowani studiowaniem nauki duchowej Martinusa mogli spotykać się w posiadłości położonej w Kopenhadze, gdzie później został otwarty Instytut Martinusa. Jest tam sala wykładowa oraz lokale mieszczące wydawnictwo, redakcję miesięcznika „Kosmos” oraz administrację Centrum Martinusa w Klint. Zadaniem Instytutu jest realizacja następujących celów wyższej użyteczności publicznej:
● zachowanie dzieł Martinusa dla przyszłych pokoleń w niezmienionej, oryginalnej formie;
● udostępnianie tych dzieł poprzez publikacje, tłumaczenia na języki obce, organizowanie kursów etc.
Instytut Martinusa w Kopenhadze.
Statut Instytutu wyklucza założenie zrzeszenia pracującego na rzecz rozpowszechnienia nauki duchowej Martinusa. I chociaż można mówić o pewnej duchowej wspólnocie albo poczuciu przynależności ludzi zainteresowanych nauką duchową, to nie istnieje organizacja, której można zostać członkiem. Nauka duchowa Martinusa jest dostępna dla wszystkich, każdy może ją studiować. Tworzenie organizacji, aby osiągnąć ten cel, jest zupełnie zbędne. Martinus sprzeciwiał się tworzeniu organizacji w ogóle. A to z powodu ryzyka, gdyż taka organizacja mogłaby nadać ruchowi zainteresowanych studiowaniem nauki duchowej cech sekty religijnej. Tego zdecydowanie pragnął uniknąć. Nauka duchowa Martinusa nie jest podatna na zamknięcie w wąskich ramach sekty. Nie zawiera nakazów i zakazów, nie ma tam dogmatów i przykazań. Jej przesłanie nawołuje do samodzielnej analizy intelektualnej i z tego powodu nie ma potrzeby, by cokolwiek przyjmować na wiarę. Nauka ta nie ma nic wspólnego z religią.
Przekład i rozszerzone opracowanie: Tadeusz Hynek w oparciu o broszurę Nilsa Kaléna „Martinus kosmologi – en information”.