ABC rozwoju duchowego
Martinus
Organizm jest bardzo delikatnym instrumentem służącym jaźni do doświadczania życia
Fizyczne ciało żywej istoty potrzebuje pokarmu, czyli energii – tak samo jak każda pracująca maszyna. Aby rozpalić ogień, potrzebny jest opał, silnik elektryczny musi mieć dopływ prądu, a maszyna parowa nie ruszy bez ogrzania kotła z wodą. Organizm ludzki to bardzo skomplikowana maszyneria i wspaniały instrument, poprzez który człowiek doświadcza życia. Następuje to w wyniku wzajemnego oddziaływania pomiędzy nim samym a istotami z jego otoczenia. Od sprawności jego organizmu, a w szczególności od sprawności narządów zmysłów zależy jego korelacja z roślinami, zwierzętami i ludźmi oraz z Wszechświatem.
Zaspokojenie potrzeb organizmu podlega odwiecznej zasadzie opierającej się na poczuciu głodu i sytości. Dzięki niej człowiek spożywa niezbędny mu pokarm, aby jego organizm był silny, zdrowy i mógł spełnić swój cel. Organizm wyposażony jest w bardzo wrażliwe narządy zmysłów takich jak wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Ich zadaniem jest informowanie, w jaki sposób mamy traktować swoje ciało i jak powinniśmy się odżywiać.
Ewolucja żywych istot następuje od królestwa minerałów przez królestwo roślin do królestwa zwierząt
Rozwój fizycznego organizmu zaczyna się na początku cyklu ewolucji w królestwie minerałów. Widzimy, że kwiaty, jakie mróz maluje na szybach, powstają według ściśle określonych praw. Widzimy też, jak pod wpływem praw natury tworzą się kryształy. Widzimy, że kryształy mają różnorodne, niepowtarzalne wzory. Tworzenie się kryształów jest samym zaraniem życia. Następny etap rozwoju znajduje miejsce w królestwie roślin. To właśnie tam rozpoczyna się tworzenie organów, jakie ma człowiek. Pojawienie się wrażliwych na światło komórek liści to początek rozwoju zmysłu wzroku. Następnie powstaje prosty układ trawienny u mięsożernych roślin. Są one najbardziej rozwiniętymi istotami w swoim królestwie. W kolejnym etapie ewolucji te istoty stają się prymitywnymi zwierzętami. Już wtedy możemy znaleźć zalążki rozwoju naszego organizmu, będącego obecnie na bardzo zaawansowanym poziomie. Organizmy pierwszych zwierząt znajdują się w początkowej fazie rozwoju. Jego końcowym efektem jest pojawienie się ssaków, do których należy człowiek.
Zwierzę kieruje się instynktem, to znaczy zdolnością, dzięki której automatycznie wykonuje niewyuczone, celowe działania ważne dla prawidłowego funkcjonowania jego organizmu. Nie zastanawia się, co jeść i pić, odruchowo potrafi zdobyć takie pożywienie, jakiego potrzebuje. Dobór właściwego pokarmu odbywa się dzięki zasadzie łaknienia i sytości. Wiadomo, że psy i koty od czasu do czasu jedzą trawę, ponieważ czują, że trawa dostarczy im niezbędnych składników odżywczych. Zwierzętom obca jest degeneracja spowodowana niewłaściwym odżywianiem się. Instynktownie wybierają tylko ten pokarm, który im jest potrzebny i im służy. Są dzięki temu zdrowsze niż ludzie, nie muszą się zmagać z tak wieloma chorobami. Podobnie jak dorosły człowiek instynktownie otacza opieką bezradnego noworodka i troszczy się o niego, tak samo instynkt pomaga zwierzęciu dokonać trafnych, aczkolwiek nieświadomych wyborów istotnych dla jego dalszego życia.
Człowiek stanie się wolną i samodzielną istotą
Sens życia nie może zakładać, że żywa istota będzie wiecznie znajdować się na tym samym poziomie rozwoju. Wręcz przeciwnie, sens życia realizuje się w nieprzerwanym postępie, którego ostatecznym celem jest uzyskanie wolności. Ewolucja istot zamieszkujących Ziemię zaszła już tak daleko, że zwierzę przestało być niewolnikiem instynktu i przekształciło się w prymitywnego człowieka. Dzięki temu istota dotychczas podległa instynktowi uzyskała wolność. Człowieka w zaawansowanym stadium rozwoju cechuje zdolność samodzielnego myślenia i robienia tego, na co ma ochotę. Może przeprowadzać różnorakie eksperymenty, które zwierzęciu nigdy nie przyjdą do głowy, ponieważ brak mu ku temu podstaw. Człowiek ma tymczasem olbrzymią ilość zainteresowań i potrafi je rozwijać. Ma ogromny obszar świadomości, którego zwierzę nie posiada. Ma doskonale wykształcony intelekt, za pomocą którego analizuje rzeczywistość. Zdolności te pozwoliły mu stworzyć naukę, dzięki której konstruuje maszyny i urządzenia umożliwiające na przykład budowę wspaniałych domów. Obecnie wystarczy tylko przekręcić kurek lub nacisnąć przełącznik, żeby w mieszkaniu popłynęła woda, zapaliło się światło czy zrobiło się ciepło. Człowiek panuje nad żywiołami, oceanami, lądem i powietrzem. Z łatwością przemierza ogromne odległości, posługując się statkami, pojazdami i samolotami. Okiełznał wiele potężnych sił natury i zaprzągł je do pracy na swoją korzyść. Właśnie to czyni człowieka człowiekiem. Ma wolną wolę i tym samym może traktować swój własny organizm tak, jak mu się podoba. Jednak pomimo całej swojej wiedzy i umiejętności pozostaje jeszcze niedoskonały, czego sam nie jest świadomy.
Gdy chodzi o samochód, człowiek doskonale zdaje sobie sprawę, jak o niego dbać. Wie jak ważne są okresowy serwis, wymiana oleju i tym podobne. Jaki byłby efekt, gdyby zamiast benzyny nalać do baku wody? Hamulce i światła muszą działać bez zarzutu, bo w przeciwnym razie pojazd stanie się śmiertelnym zagrożeniem, zarówno dla kierowcy, jak i dla innych ludzi. Na takich sprawach człowiek świetnie się zna i każda rozsądna osoba dba o to, by samochód był sprawny. Wiadomo przecież, że wszystkie urządzenia wymagają konserwacji. Rzadko jednak człowiek myśli w ten sposób o doskonałym instrumencie, jakim jest jego własny organizm. Tymczasem niemal na każdym kroku widzimy ludzi steranych życiem, ich organizmy są wyniszczone, a choroby, które je uszkadzają, są zjawiskiem powszechnym.
Jaźń albo wiecznie istniejące „Coś”, które posługuje się organizmem jako narzędziem
W wymiarze duchowym żywej istoty istnieje „Coś” będące stwórcą jej fizycznego organizmu, posługujące się nim jako narzędziem. Przekonanie, że po zgonie fizycznego ciała następuje definitywny koniec, to przesąd. Widzialny świat, świat fizyczny, stanowi materializację niewidzialnego świata duchowego. Ciała duchowe, które ma człowiek, nie umierają z powodu zgonu ciała fizycznego. Dlatego pogląd, że człowiek po śmierci obraca się w nicość, jest nielogiczny. Jego dalsza egzystencja w postaci niematerialnej znajduje miejsce w światach duchowych. Jeżeli dokładnie zbadać organizm, okaże się, że nie zawiera żadnego obszaru, nawet tak małego jak czubek igły, który nie spełniałby funkcji narzędzia. A przecież narzędzie nie może istnieć samodzielnie. Aby powstał dom, potrzeba kogoś, kto go zbuduje. Topór również wynaleźli ludzie, którym miał ułatwić pracę. Jak inaczej miałoby zaistnieć ciało, złożone z wielu organów i wyposażone we wrażliwe narządy zmysłów, gdyby nie było „Czegoś”, które je stworzyło, które nim włada i posługuje się nim jako swoim narzędziem w celu manifestacji w świecie fizycznym?
Skoro narządy zmysłów są tylko narzędziami, to musi istnieć „Coś”, czemu one służą. Nie ma żadnego powodu, by istniały oczy, jeżeli nie byłoby „Czegoś”, które patrzy. To nie oczy patrzą, ale to „Coś” patrzy oczami. To nie uszy słyszą, ale to „Coś” nimi słucha. Widzimy, że to „Coś” doznaje życia oraz wrażeń z zewnątrz za pomocą zmysłów. Natura tego „Czegoś” całkowicie różni się od wszystkiego, co znamy, tym, że nie jest umieszczona w czasoprzestrzeni, nie jest od niej zależna. Wszystko, czego ludzie mogą doznać swoimi zmysłami, wszystko, co mogą obserwować za pomocą mikroskopów w mikroświecie oraz teleskopów w makrokosmosie, jest czasoprzestrzenne, czyli postrzegalne. Natomiast „Coś” odróżnia się tym, że trwa ponad czasem i przestrzenią. Każdy organizm został stworzony przez takie wiecznie istniejące niematerialne „Coś”. Mówi się, że wszystko ma swój początek i koniec, ale zjawiska leżące ponad czasoprzestrzenią nie mają ani początku, ani końca. Doskonałość boskiego planu polega na tym, że wszelkie prawa natury, dzięki którym funkcjonuje ludzki organizm, są niezmienne, gdyż także istnieją ponad czasoprzestrzenią.
Człowiek powinien teraz nauczyć się myśleć bez ograniczeń narzuconych przez czas i przestrzeń, ponieważ inaczej nigdy nie znajdzie rozwiązania tajemnicy życia. Nauka materialistyczna do dziś nie potrafi zbadać zjawisk leżących poza obszarem, w którym możliwe jest ważenie i mierzenie. Tymczasem to, co wymierne, jest tylko wibracją energii, skoncentrowanym ruchem – na przykład ruchem atomów, elektronów. Dotyczy to całej materii, wszystkiego, co przybiera formę ciała stałego, ciekłego, gazowego czy promienistego. Analizy naukowe prowadzą do różnych rezultatów, ale ich przedmiotem są wibracje i ruchy fizycznej materii. Badanie zjawisk natury duchowej leży poza zasięgiem współczesnej nauki. Z tego powodu natura samego życia pozostaje niezbadana.
Żywe „Coś” posługuje się zmysłami. Człowiek doświadcza istnienia tego „Czegoś” jako najważniejszego, najgłębszego, nieruchomego punktu w swoim wnętrzu, jako swojego centrum, innymi słowy – swojej Jaźni. Istnieje ona ponad czasoprzestrzenią i z tej przyczyny nie można jej ani zważyć, ani zmierzyć, ani postrzec fizycznymi zmysłami. Występuje u każdej żywej istoty jako dający się doświadczyć wewnętrzny punkt. To Jaźń człowieka decyduje o tym, czy ma ochotę siedzieć, czy stać, co chce w danej chwili powiedzieć, a co zrobić. Jaźń nie może być zbiorem materialnych substancji ani też wibracji czy ruchów, ponieważ taki zbiór nie może niczego doświadczać. Ruchy innych obiektów można bowiem obserwować tylko z pozycji bezruchu. Dlatego rzeczywiste jądro żywej istoty, jej jestestwo, tkwi w bezruchu i funkcjonuje ponad organizmem. Jądrem tym jest to „Coś”, znane nam jako Jaźń, jako jestestwo. Jestestwa nie można poddać analizie, nie można o nim powiedzieć nic innego niż: „To jest Coś, co jest”.
Nadświadomość przekazuje cechy danej istoty z wcielenia na wcielenie przez organy duchowe zwane jądrami talentów
Jaźń mieści w sobie nadświadomość, która także jest wieczna i istnieje ponad czasoprzestrzenią. Jest powiązana z podświadomością, składającą się ze świadomości dziennej i nocnej. Istotne jest tutaj zrozumienie, że to właśnie Jaźń stanowi fundament żywej istoty. W nadświadomości znajdują się duchowe organy zapewniające przeniesienie – z wcielenia na wcielenie – wszystkich uzdolnień, predyspozycji i cech, które dana istota rozwinęła podczas życia w materialnym świecie. Organy te można nazwać jądrami talentów. Przenoszenie tych wszystkich cech i talentów odbywa się według tej samej zasady, zwanej reinkarnacją, dzięki której malutkie ziarenko kiełkuje, by wzrastać i stać się drzewem.
Jądro talentu jest organem budowanym przez wielokrotne powtarzanie danej czynności. Powtarzanie czynności może być spowodowane ćwiczeniami, treningiem oraz na skutek nabytych przyzwyczajeń. Wykonując odpowiednie ćwiczenia, żywa istota może na przykład rozwinąć zdolności w dziedzinie muzyki lub innych obszarach artystycznych. Generalnie można powiedzieć, że pod wpływem częstego wykonywania określonego działania człowiek zdobywa konkretne umiejętności. Wraz z ich rozwojem następuje wzrost określonego jądra talentu. Z biegiem czasu staje się ono samodzielnym organem, który tak odciąża mózg. Wtedy człowiek nie musi skupiać się na wykonywanej czynności – odwrotnie niż w sytuacji, gdy zaczyna robić coś nowego. Początkujący żongler ćwiczy z jedną albo dwiema piłeczkami i kontynuuje ćwiczenia z trzema, czterema, pięcioma, by w końcu żonglować, jednocześnie patrząc na publiczność, uśmiechając się do niej i nierzadko myśląc o czymś zupełnie innym. Żonglowanie następuje teraz całkiem automatycznie, ponieważ żongler wykształcił organ umożliwiający wykonywanie tej czynności bez skupiania na niej uwagi.
W powyższy sposób w toku ewolucji powstały między innymi zdolność oddychania oraz narządy zmysłów takich jak wzrok i słuch. Na obecnym etapie naturalne rozwijanie nowych jąder talentów jeszcze się nie zakończyło. Należy też wziąć pod uwagę fakt, że ludzie potrafią rozwijać bardzo niepożądane „talenty”, gdyż mają wolną wolę, a jednocześnie są nieoświeceni. Mogą na przykład rozwijać upodobanie do stosowania używek, które faktycznie niszczą jądra talentów.
Stworzenie nowego organizmu
Kiedy fizyczny organizm umiera, jądra talentów nie giną, gdyż są duchowej natury. Są one nadal obecne w ciele duchowym człowieka. Mieszczą się w organie zwanym elementem dziedziczności i biorą udział w tworzeniu nowego organizmu. Następuje to wtedy, gdy w sferze materialnej zaistnieją odpowiednie warunki do poczęcia i do stworzenia nowego organizmu. Podczas aktu seksualnego prowadzącego do prokreacji przyszli rodzice przyciągają do siebie jaźń istoty znajdującej się w światach duchowych, która wiąże się z zapłodnioną komórką jajową. Dana istota otrzymuje zatem ciało fizyczne po rodzicach, natomiast jej cechy charakteru, zdolności i skłonności nabyte w poprzednich wcieleniach przekazywane są przez jądra talentów. Zarówno predyspozycje organizmu, jak i psychika zależą więc od wcześniej wykształconych jąder talentów.
Niektórzy ludzie zmierzają do stanu niedorozwoju, inni zaś z niego wychodzą
Jądra talentów mogą ulec uszkodzeniu albo nawet zniszczeniu, do czego przyczyniają się sami ludzie. Jądra talentów mają wpływ na tworzenie organów mających człowiekowi służyć podczas następnego wcielenia. Od stopnia zniszczenia jąder talentów zależy, jak bardzo organy płodu już na samym progu ich tworzenia się będą niesprawne. Zdarza się, że w rezultacie tych zniszczeń dochodzi do ogólnej degeneracji organizmu. Ludzie o uszkodzonych jądrach talentów, którzy w kolejnych inkarnacjach nie przerwą trwania w nałogu, mogą w następujących po sobie wcieleniach staczać się, stawać się coraz słabsi i niepełnosprawni, by w końcu osiągnąć stadium, w którym uszkodzone będą wszystkie narządy zmysłów. Taki stan, niestety bardzo rozpowszechniony, nauka nazywa upośledzeniem, niedorozwojem. Do tej właśnie kulminacji tej choroby, kulminacji wykolejenia, możemy sami doprowadzić, niszcząc swoje organizmy. Nie następuje to natychmiastowo, może trwać kilka wcieleń. Z tego też powodu droga do odzyskania zdrowia i sprawności dla upośledzonego człowieka może być długa i też trwać przez wiele kolejnych wcieleń.
Ci, którzy mają wgląd w ponadczasową strukturę bytu i potrafią przeniknąć wnętrze drugiego człowieka, łatwo mogą dostrzec, że wielu ludzi jest w trakcie staczania się. Jeśli nie zmienią swojego postępowania, to w ciągu następnego albo jeszcze kolejnego wcielenia staną się całkowicie niedorozwinięci. Są też ludzie, którzy opuszczają stan niedorozwoju i z wcielenia na wcielenie odzyskują sprawność zmysłów. Wywód ten jest podany tylko w ogólnych zarysach, ale już to prowokuje poważnie myślącego człowieka, który chce, aby jego organizm zawsze był zdrowy, do zadawania sobie pytań: „Jak ja postępuję ze swoim organizmem?”, „Czy żyjąc tak jak obecnie, mogę być pewny, że w następnym wcieleniu moje narządy zmysłów będą pełnosprawne?”, „Czy moje narządy zmysłów są już uszkodzone?”, „Czy jestem w trakcie niszczenia niektórych z tych narządów?”
Nauka duchowa pomoże ludziom znaleźć prawdę przez samodzielną obserwację i interpretację faktów
Dotychczas ludzie nie mogli otrzymać pomocy w zapobieganiu uszkodzeniom organów zmysłów, ponieważ konieczna jest do tego nauka duchowa. Wiemy, że nauka materialistyczna otwiera przed nami wrota panowania nad materią. Ludzkość zdobyła wielką wiedzę w sferze fizycznej świata. Tak samo bez nauki duchowej nie jesteśmy w stanie zgłębić rzeczywistej wiedzy o sferze duchowej, o swojej naturze, o swoim zachowaniu i o tajnikach rozumowania. Ludzie zgromadzili obecnie tak dużo doświadczeń, że mogą znajdować potwierdzenie wywodów nauki duchowej w wydarzeniach znanych im z własnego życia. Celem mojej misji jest przystępne przedstawienie argumentów owej nauki, tak aby mogli je zrozumieć ludzie, którzy nie doznali jeszcze świadomości kosmicznej. Pragnę je przekazać w taki sposób, by analizowane prawa natury i zasady były odbierane jako fakty w ramach samodzielnej percepcji zmysłowej i obserwacji. W żadnym wypadku nie życzyłbym sobie, by przyjmowano moje analizy na wiarę, ponieważ ich akceptacja będzie wtedy uzależniona od sympatii lub antypatii do mojej osoby. Wcale nie o to mi chodzi. Umysł współczesnego człowieka jest tak wnikliwy, że potrafi znaleźć sens życia i odróżnić prawdę od fałszu bez względu na to, co na ten temat mówią znane autorytety.
Powszechność uszkodzeń zmysłów i chorób sprawia, że uważamy je za normalne
W naszych czasach bardzo często spotykane jest uszkodzenie pewnego zmysłu, które spowalnia rozwój całego świata oraz rozwój duchowy ludzi. Defekt ten występuje tak nagminnie, że słysząc o nim po raz pierwszy, trudno przyjąć do wiadomości fakt jego istnienia. Ale gdyby wszyscy ludzie utykali, też nie byłoby to traktowane jak inwalidztwo. Gdyby wszyscy mieli niesprawne oczy, sądzilibyśmy, że to normalne. Z reguły o normie decyduje większość. Akceptacja powszechnego uszkodzenia zmysłu, o którym mowa, wynika z tego, że stosowanie używek należy do dobrego tonu i stało się wręcz modne.
Zasada łaknienia i sytości reguluje naturalny dobór pożywienia
Sprawne narządy zmysłów powodują, że łakniemy tylko takiego pokarmu jaki jest nam potrzebny. Zasada ta wywołuje też naturalne uczucie sytości, sygnalizujące, że należy przerwać posiłek. Ten pierwotny mechanizm, bardzo ważny dla zdrowia człowieka, często ulega zaburzeniu. Wielu ludzi je i pije zdecydowanie za dużo, podczas gdy inni głodzą się, ponieważ szczupła sylwetka jest w modzie. Postępowanie ogółu stanowi normę. Tymczasem ogół wcale nie reprezentuje najwyższej mądrości. Wręcz odwrotnie: notorycznie się myli. Człowiekowi przestała wystarczać dieta roślinna, zgodna z naturalnymi predyspozycjami jego organizmu. Gdyby nasi przodkowie nie zaczęli jeść mięsa, nie znalibyśmy wielu chorób i bolączek, które dziś nas nękają. Wykształciliśmy także jądra talentów nienaturalnego łaknienia, którego nie można zaspokoić. Naturalny głód zawsze bowiem znika pod wpływem uczucia sytości, jeśli zjemy odpowiedni posiłek.
Jak powstaje nienaturalne łaknienie niszczące zdrowy zmysł smaku
Jak powstaje nienaturalne łaknienie? Potajemnie, czyli poza świadomością człowieka. Często rodzi się przy okazji celebrowania uroczystości. Większość ludzi uznała, że delektowanie się szkodliwymi używkami należy do dobrego tonu. Dlatego każde ważne wydarzenie trzeba uczcić kieliszkiem. Chrzciny, ślub, komunię obchodzi się racząc się napojami, które tak mącą umysł, że człowiek może stać się półidiotą. Powszechną okazją do picia alkoholu są także uczty pogrzebowe zwane stypami. Ale w imię czego musimy zatruwać swój organizm? Niestety odmowa wzniesienia toastu mocnym trunkiem naraża na opinię dziwaka, ponieważ picie alkoholu jest ogólnie przyjętym zwyczajem. Wygląda to niewinnie, ale wszyscy wiemy, że alkohol szkodzi zdrowiu i przyćmiewa świadomość.
Wystarczającym powodem do rezygnacji z napojów alkoholowych powinno być już samo zaburzenie jasnego, normalnego toku myślenia. Na początku organizm reaguje gwałtownie. Pierwszy kieliszek wódki pali w gardle i zmysły wysyłają sygnał, że ten napój nie służy zdrowiu. Ich funkcją jest informowanie człowieka o tym, co jest dla zdrowia dobre, a co nie. Ale tak jest tylko do czasu. Do picia piwa, wina i napojów wysokoprocentowych można się przyzwyczaić, gdyż napoje te uszkadzają naturalną reakcję na nie zmysłów. W towarzystwie nie wypada odmówić. Tym samym naturalna reakcja organizmu zostaje zagłuszona. Trunki zaczynają smakować i pojawia się ochota na ich kolejne i kolejne porcje. Tak oto tworzy się nowe jądro talentu, odpowiedzialne za łaknienie alkoholu.
Alkoholizm to nieświadome samobójstwo
Czasami alkohol spożywany jest w większych ilościach. Niektórzy potrafią przecież wypijać całe skrzynki piwa. Spacerując w dzień wypłaty, zauważamy ludzi chodzących w ubraniach roboczych od baru do baru, zataczających się i wracających późnym wieczorem do domu. I pomyśleć, że żona i dzieci muszą później przywitać takiego śmierdzącego i zamroczonego męża i ojca. To oczywiste, że obecny stan rzeczy nie ma nic wspólnego z kulturą. Mamy tu do czynienia z godną politowania osobą o uszkodzonym zmyśle smaku, który inaczej podpowiedziałby jej: „Tak nie można! To bardzo niebezpieczne!”.
Są ludzie, którzy gdy tylko mają możliwość, potrafią pić na umór, aż do utraty świadomości i do upadku pod stół. Jednak nawet ogromna ilość alkoholu nie ugasi ich pragnienia. Następnego dnia staje się ono jeszcze większe. U niektórych przybiera takie rozmiary, że czują przymus dalszego picia. Postępując w ten sposób, można się w końcu uzależnić i utracić panowanie nad sobą. Normalnie funkcjonujące zmysły pomagają ludziom w wyborze zdrowych pokarmów i napojów. Gdy zostaną uszkodzone, zachęcają z kolei do czegoś odwrotnego. Tak jakby podpowiadały uzależnionemu: „Napij się piwa, napij się wódki. Będzie ci dużo lepiej. Będzie ci wesoło, zapomnisz o wszystkich zmartwieniach i smutkach”. Ale przecież próba zapomnienia, która powoduje utratę zmysłów, jest zupełną niedorzecznością. Takie upośledzenie sprawia, że każdy krok, jaki stawia człowiek – bez wyjątku – naraża go na niebezpieczeństwo. Brak wiedzy na ten temat skłania do picia alkoholu w celu ugaszenia pragnienia. Ale on tylko to pragnienie potęguje. Nie może być inaczej, gdyż nienaturalnego łaknienia, jak to jest w przypadku alkoholu, nie można zaspokoić. Nawet po wypiciu sporej ilości trunków nie następuje naturalne poczucie sytości. Jądra talentów powstałe w wyniku pijaństwa zaburzają rozwój i wywołują nieświadome dążenie do śmierci. Uleganie pokusie spożywania alkoholu w rzeczywistości jest doskonałym samobójstwem.
Inne niebezpieczne skutki pijaństwa
Trwałe pijaństwo jest bardzo niebezpieczne, ponieważ oprócz zmysłu smaku niszczy również inne zmysły, a wtedy człowiek naraża się na różne nieszczęścia. Czy nie jest oczywiste, że może w ten sposób stracić pracę? Czy mało ludzi, będąc pod wpływem alkoholu, popełniło błędy, których następstwem jest cierpienie z powodu wypadków i zaniedbań? Czy mało kierowców spowodowało wypadki drogowe w przekonaniu, że nawet nietrzeźwi świetnie prowadzą samochód?
Pijaństwo powoduje zanik samokontroli w wielu dziedzinach. Ludzie zaczynają rozwijać nowe „talenty” i skłonności wymagające zaspokojenia. Bo czym jest sadyzm? Czy nie jest to głód nienaturalnego pożądania seksualnego? A skąd się biorą piromani i na czym polega ich zaburzenie? Czy wzniecając pożar, nie zaspokajają swoich cielesnych żądz? Istnieje wiele chorób wynikających z upośledzenia zmysłów. Upośledzenie to jest równoznaczne z wykształceniem jąder talentów stwarzających nienaturalne pragnienie i głód, przez które normalne życie staje się niemożliwe.
Być może ktoś pomyśli, że jestem wielkim moralistą, ale ja nie zamierzam krytykować. Nie mam nic przeciwko paleniu i piciu, uważam to za prywatną sprawę każdego człowieka. Moim zadaniem jest tylko informowanie o skutkach takiego postępowania, ponieważ ludzie chcą wiedzieć, jak stworzyć nowy, lepszy świat. Obecnie pragniemy pokoju oraz wzajemnej dobroci i życzliwości. Cechy te będą poza naszym zasięgiem, dopóki codziennie będziemy zażywać substancje powodujące upośledzenie zmysłów, prowadzące do utraty samokontroli i umiejętności jasnego myślenia. Zachowując się w ten sposób, nigdy nie stworzymy nowej kultury, nowej cywilizacji. Nie skierujemy na dobre tory rozwoju jąder talentów odpowiadających za nasze skłonności i przyzwyczajenia.
Przyczyną chorób jest błędne myślenie
Choroby biorą swój początek w umyśle – powstają na skutek błędnego toku rozumowania oraz destruktywnych myśli. Gdy ich oddziaływanie dochodzi do sfery materialnej, ujawniają się właśnie w formie dolegliwości. Aby temu zapobiec i aby stać się lepszym człowiekiem, należy zacząć od zmiany swoich myśli, jeszcze zanim wykształci się jądra talentów takiej lub innej ekstrawagancji. Po ich wytworzeniu trudno jest poddać je kontroli umysłu. Pomyślmy, jak trudno jest alkoholikowi przestać pić. Mamy do dyspozycji nowoczesne kuracje odwykowe, w tym nawet hipnozę, ale to jedynie iluzja. Wiara w doraźne zabiegi likwidujące wielkie jądra talentu powstałe pod wpływem długotrwałego nałogu jest ogromnie naiwna. Oczywiście stan hipnozy może trwać miesiącami, a w najlepszych wypadkach także i ponad rok. Przez ten czas człowiek nie będzie niezdrowo się odżywiał, nie będzie pił, może przestanie palić – zależnie od problemu, który go gnębi. Hipnoza nie pomoże jednak usunąć przyczyny nałogu. Przyjdzie taki dzień, gdy trwanie w hipnozie się skończy i wtedy powróci głód oraz pragnienie przyjmowania szkodliwych używek. Widzimy zatem, że w codziennym życiu „głupcy tam zdążają, gdzie aniołowie stąpać śmiałości nie mają”.
Odżywianie się mięsem jest szkodliwe dla ludzkiego organizmu
Ludzie mają uszkodzony zmysł smaku jeszcze w inny sposób. Cenią sobie produkty pochodzenia zwierzęcego. Delektują się smakiem mięsa, które – w przeciwieństwie do alkoholu – przynajmniej stanowi rodzaj pokarmu. Napoje alkoholowe nie mają nic wspólnego z żywnością. Natomiast dania mięsne przynoszą zaspokojenie głodu i poczucie sytości. Dieta wegetariańska jest z kolei tak mało popularna, że jej zwolennicy są na ogół uważani za dziwaków.
Zarówno nauka duchowa, jak i w pewnym stopniu nauka materialistyczna dowodzą szkodliwości pokarmu pochodzenia zwierzęcego dla ludzkiego organizmu. Mięso wcale nie nadaje się na pokarm dla ludzi. Obecnie mamy doskonale rozwinięty intelekt i stoimy zbyt wysoko na drabinie ewolucji, aby spożywać zwłoki innych stworzeń. Odżywianie się mięsem w przypadku współczesnego człowieka przyczynia się do wielu chorób. Niestety zdolność organizmu człowieka do negatywnej reakcji na pokarm mięsny została przytłumiona. Gdyby podano nam potrawy przyrządzone z ludzkiego mięsa, nasze zmysły zareagowałyby bardzo gwałtownie. Jak widać, pozostały stuprocentowo sprawne – inaczej bylibyśmy ludożercami. Gdyby do obiadu dołączono informację, że na talerzu znajduje się wątroba zmarłego mężczyzny i serce zmarłej kobiety, jestem pewien, że zmysły zareagowałyby tak, jak powinny. Ale w przypadku konsumpcji martwego ciała zwierzęcia niezmiernie rzadko reagują negatywnie. Spożywanie zwłok zwierząt nie szokuje. Nie mam zamiaru krytykować, lecz jedynie poinformować zainteresowanych o tym, jak sprawy wyglądają z kosmicznej perspektywy.
Wibracje pokarmu pochodzenia roślinnego służą ludzkiemu organizmowi
Życie według praw natury odpowiednich dla lwów i tygrysów nie licuje z godnością człowieka. Dla drapieżników odżywianie się mięsem jest naturalne, zabijanie stanowi warunek przetrwania. Z tego powodu piąte przykazanie: Nie zabijaj – nie dotyczy zwierząt. Lecz człowiek nie musi przecież zabijać, aby żyć.
To prawda, że spożywanie pokarmu wegetariańskiego powoduje odebranie roślinom życia. One nie mają jednak układu nerwowego i nie mogą odczuwać fizycznego bólu. Ich zmysły są w początkowej fazie rozwoju i dlatego rośliny odbierają wpływ otoczenia tylko jako przyjemny albo nieprzyjemny. Wybór diety, która minimalizuje zabijanie, jest bardziej humanitarny i godny człowieka. Ponadto wibracje produktów roślinnych lepiej odpowiadają potrzebom ludzkiego organizmu. Mięso ma wibracje zbyt wysokie, o zbyt dużej amplitudzie drgań, aby można było je właściwie przyswoić jako pokarm. Pozyskanie z niego substancji odżywczych poprzedza długi proces trawienia, niezbędny do odrzucenia tego, co jest pozbawione wartości w odżywianiu człowieka. Inaczej jest z pokarmem roślinnym, który przyswajamy łatwiej. Najkorzystniejszy pod tym względem jest miąższ dojrzałych owoców. Droga rozwoju mikroistot żyjących w miąższu owoców prowadzi poprzez ich spożycie i wchłonięcie przez organizm makroistoty. To jest warunek ich rozwoju i egzystencji. Cały proces odbywa się bez zabijania, a ludzie zachowują w nim godność. Człowiek doskonały będzie się żywił wyłącznie owocami.
Hodowla zwierząt futerkowych i noszenie futer powoduje powstanie negatywnej karmy
Człowiek doskonały, stworzony na podobieństwo Boga, nie powinien zabijać zwierząt. Nie powinien obdzierać ich ze skóry i okradać z wielu lat życia. Hodowla zwierząt i ich przedwczesna śmierć w celu uzyskania futerek to los, jaki człowiek im stworzył. Zwierzęta te spędzają całe swoje krótkie życie w małych klatkach. Trudno powiedzieć, by mogły się nim cieszyć w takich warunkach. Gdy tylko dorosną, są bowiem zabijane i obdzierane ze skóry, ponieważ futra można sprzedać z dużym zyskiem. Noszenie futer jest modne i dla pewnej grupy kobiet stanowi oznakę prestiżu. Po raz kolejny zastrzegam, że nie zamierzam nikogo krytykować. Te kobiety najzwyczajniej nie wiedzą, co czynią. W ogóle nie myślą, że ich upodobania mają jakiekolwiek znaczenie. Ale takie postępowanie niesie ze sobą pewne konsekwencje losowe. Jak każde inne działanie jest podporządkowane prawu karmy wyrażonemu słowami: co człowiek sieje, to i żąć będzie. Prawo to zwane jest także prawem przyczynowo-skutkowym, przekazane było ludzkości już parę tysięcy lat temu przez wielkie światowe religie.
Źródłem największego nieszczęścia ludzkości jest kultura militaryzmu
Ludzkość ulega tysiącletnim tradycjom. Obecnie ludzie nie wierzą, że można stworzyć pokój na świecie bez zbrojeń, bez militaryzmu. To właśnie militaryzm i tradycje militarne narzucają państwom politykę zbrojeń. Postęp nauki i techniki umożliwił produkcję broni jądrowej, bomby jądrowe mogą w kilka sekund zniszczyć całe milionowe miasta. Ale próba zapewnienia sobie bezpieczeństwa przez śmiercionośną broń jest koszmarnym błędem. Również w tym przypadku zawodzi racjonalne myślenie. Tylko całkowita likwidacja arsenałów z bronią może stworzyć pokój. Musimy wyzbyć się także myśli o rozwiązywaniu problemów przemocą, poprzez zabijanie, mordowanie ludzi. Musimy wyzbyć się negatywnych, przesądnych wizji i beznadziejnych złudzeń. Nie nastąpi to dopóty, dopóki nie zerwiemy z polityką militaryzmu zakładającego możliwość użycia niszczycielskiej broni i wyznaczającego kierunki oraz cele polityki państw. Rozwijając tradycje militaryzmu, przyczyniamy się do wzrostu jąder talentów robiących z nas wielkich zabójców, o wiele doskonalszych niż lwy w królestwie zwierząt. Król zwierząt musi zabijać, by żyć. Natomiast człowiek nie odniesie korzyści ze zwycięstwa nad zwierzętami w rywalizacji o to, kto jest najlepszym zabójcą.
Błędne nastawienie do życia nie pozwala stworzyć cywilizacji pokoju
Człowiek potrafi obliczyć masę Słońca i innych gwiazd czy zmierzyć prędkość światła. Potrafi ujarzmić żywioły i zaprząc ich energię do pożytecznej dla siebie pracy. Jednocześnie w pewnej dziedzinie jest dewiantem, jest wykolejeńcem, jest istotą o zwierzęcym poziomie świadomości, ponieważ prowadzi styl życia podobny do zwierzęcego. Udział w polowaniach i zamiłowanie do zabijania zwierząt jako hobby, budowa fabryk przemysłowego uboju – to nic innego jak manifestacja zwierzęcej natury w zwielokrotnionym wymiarze. Jak takie istoty miałyby stworzyć cywilizację pokoju?
Mimo wszystko ludzie mają wielką potrzebę stworzenia lepszego świata. Zaczynają odkrywać, że coś jest nie tak, że powinno być inaczej. Muszą jednak zrozumieć, iż współczesnych problemów nie można rozwiązać metodami politycznymi. Polityka w dużym stopniu zastąpiła teraz religię. Instynkt religijny ma obecnie mniejszy wpływ na życie człowieka, a w jego miejsce pojawiła się wiara w politykę. Ale polityka nie przynosi trwałych egzystencjalnych rozwiązań, podobnie jak zabiegi kosmetyczne nie likwidują problemów, lecz tylko je wygładzają. Tymczasem pod gładką powierzchnią wciąż kryją się wulkaniczne siły nakazujące rozwiązywanie problemów z pozycji siły. Będą one istnieć dopóty, dopóki ludzie nie zrozumieją, jak niebezpieczne jest błędne myślenie.
Ludzie cały czas myślą, co zrobić, aby zmienić świat lepsze, ale brak im samokontroli. Z tego powodu, czasami nieświadomie, stwarzają zagrożenie i doprowadzają do wielu wypadków. Pomyślmy: jak niebezpieczna jest żegluga statkiem, gdy kapitan jest pijany i nie dba o to, czy kurs statku jest właściwy? Albo lot samolotem prowadzonym przez nietrzeźwą załogę? Życie jest nie mniej ryzykowną podróżą. Na drodze życia jest wiele przeszkód i otchłani. Pojawiają się trudności, nie wszystkie z nich mogliśmy przewidzieć. Nie widzimy ich przed wyruszeniem w podróż. Poznajemy je w trakcie wędrówki i uczymy się z nimi sobie radzić metodą prób i błędów. W ten sposób zdobywamy wiedzę i doświadczenie. Dlatego to nie tak zwany grzech jest problemem, ale tylko niewiedza. Grzech jako taki w ogóle nie istnieje. Co do niewiedzy, to nie mam zamiaru za nią krytykować ludzi.
Ogromna większość ludzi wyznaje pogląd, że świat można zmienić na lepsze tylko wtedy, gdy będzie można zmienić innych ludzi. Tak więc w tym celu należy wywrzeć presję na drugiego człowieka, aby się zmienił. Zachowanie bliźnich na obecnym etapie rozwoju wydaje się ludziom tak okropne, wręcz nienaturalne. Tymczasem wcale tak nie jest, bo wszystkie stadia ewolucji są naturalne. Czy można oczekiwać, żeby człowiek o mentalności złodzieja w ułamku sekundy stał się kimś innym, na przykład dobroczyńcą? Albo żeby zbir potencjalnie zdolny do morderstwa momentalnie zmienił się w poczciwinę o gołębim sercu? Przecież gdyby to było możliwe, z pewnością na pewno tak by się stało.
Wracamy więc do pytania: jak ludzie z tak niewłaściwym nastawieniem do życia mają stworzyć cywilizację pokoju? Młodzież uczy się w szkole, że nie wolno zabijać. Zanim jednak stanie się naprawdę dorosła, musi odbyć obowiązkową służbę wojskową. Wynika to z błędnego rozumowania i zawodnej percepcji zmysłowej, które przekonują człowieka, że można polegać tylko na sile, tylko na agresji. Z tego punktu widzenia użycie przemocy staje się niezbędne w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Chwilowo nie widzimy innego rozwiązania, ale ono istnieje i może je wskazać nowa nauka duchowa. Naturalnie nie da się z dnia na dzień zaniechać zamykania drzwi na klucz ani też rozwiązać armii. Wtedy silniejszy zniszczyłby słabszych. Tak długo jak człowiek myśli w kategoriach walki i wojny, świat musi pozostać taki, jaki jest – z wojskiem, bombami, aparatem ucisku. Obecna sytuacja stanowi spuściznę tysięcy lat kultury militaryzmu. Warto jednak już teraz zacząć dbać o przyszłość. Konieczna będzie ciężka praca, ale dzięki niej uda nam się zmienić nasze dzisiejsze tradycje walki o pokój w tradycje troski o prawdziwy pokój.
Szkoły nauki duchowej. Niewłaściwe myślenie a choroby
Nie da się nagle zmienić błędnych poglądów w prawidłowe. To wymaga czasu. W przyszłości powstaną szkoły, uniwersytety i inne instytucje edukacyjne upowszechniające wiedzę o nauce duchowej. Program nauczania będzie zawierał wiedzę o psychice człowieka, o konsekwencjach myślenia i specyfice różnych klimatów myślowych. Umożliwi doskonalenie umiejętności obserwowania, w jaki sposób różnego rodzaju myśli oddziałują na nas. Dzięki temu człowiek uzyska wgląd w to, jak należy oraz jak nie należy myśleć. Studia te umożliwią kontrolę własnego toku rozumowania i kierowania swoim życiem. Kluczowe znaczenie będzie miała umiejętność dostrzegania i eliminacji toksycznych myśli w sytuacjach, gdy zaczynamy na przykład krytykować innych. Negatywne nastawienie ma wpływ nie tylko na osobę, w którą jest wymierzone, ale też zatruwa organizm osoby, która sobie na nie pozwala.
Nasze myśli składają się z różnego rodzaju energii mentalnych. Niektóre z nich oddziałują bezpośrednio na układ trawienny, inne na układ oddechowy, serce i układ krwionośny, mózg i układ nerwowy, organy płciowe, układ kostny, a jeszcze inne na skórę i mięśnie. Każdy typ myśli ma zatem swoje pole reakcji wewnątrz organizmu. Równie ważna jest ich moc. Myśli zbyt silne albo zbyt słabe powodują zachwianie równowagi. Rozprzestrzeniają się na inne obszary, gdzie nie mają żadnej pożytecznej funkcji i w konsekwencji stają się przyczyną wielu różnych chorób. Negatywne emocje, jak na przykład trwała nienawiść do innej osoby, może w końcu doprowadzić do rozwoju guza nowotworowego. Wszystko to można udowodnić, ale niestety nie w ramach jednego wykładu. Teraz chcę tylko zwrócić uwagę na dane problemy. Moje wystąpienia i publikacje stanowią rodzaj wystawy. Jak wiadomo, na wystawach można zobaczyć różne osiągnięcia nauki i techniki. W podobny sposób ja chcę pokazać, że w dziedzinach duchowych też jest wiele do odkrycia. Być może ten wykład zawiera informacje i tematy, nad którymi odbiorca będzie samodzielnie się zastanawiał. Nie możemy oczekiwać natychmiastowych efektów. Tematy nauki duchowej wymagają studiów. Skomplikowanych zagadnień z teorii atomu również nie można zgłębić podczas jednego odczytu. Każda praca badawcza wymaga zaangażowania i czasu.
Nauka duchowa a prawo życia
Nauka duchowa jest obszerną dziedziną. Ma tę wielką zaletę, że od samego początku, gdy tylko zaczniemy ją studiować, obcować będziemy z pozytywną myślową materią, która w organizmie przemieni się w promieniującą energię życiową. Dzięki niej człowiek zyskuje dobre samopoczucie i odczuwa radość. Dodatkową korzyść stanowi fakt, że nie trzeba dostosowywać się i czekać na innych. Można samemu osiągnąć spokój ducha, wznieść się ponad swój los i choroby oraz uzyskać odporność na wszystkie zmartwienia i uciążliwości, z którymi borykamy się na co dzień. Wszystko to za sprawą nauki prawidłowego myślenia. A na czym ono polega? Jego fundament zawarty jest w sentencji: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
□
Tytuł oryginału: „Sansedefekter”. Na podstawie wykładu wygłoszonego w 1954 roku. Publikacja w biuletynie „Kosmos” nr 9/1992. © Martinus Institut 1981. Przekład: Tadeusz Hynek. Korekta: Anna Popis-Witkowska.