O higienie duchowej
Martinus odpowiada na pytania
Co Jezus miał na myśli, mówiąc do tłumu: Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to właśnie go czyni nieczystym?
Chciałbym zacząć od przypomnienia, co odpowiedział sam Chrystus, gdy apostoł Piotr poprosił go o wyjaśnienie przypowieści. Oto Jego wyjaśnienie. Wszystko, co wchodzi do ust i trafia do układu pokarmowego, jest usuwane z organizmu w naturalny sposób. Nie ma tutaj mowy o nieczystości. Natomiast to, co bierze swój początek w sercu i umyśle człowieka i wychodzi z jego ust, może być nieczyste. Chodzi tu o negatywne myśli, opowiadania o planach zabójstwa, kradzieży, oszustwa, znieważenia, okrycia hańbą, o zdradzie lub zdradzie małżeńskiej. Tego rodzaju negatywne myśli czynią go nieczystym.
Chrystus wskazał, że do ust wkładamy żywność. Pokarm, niezbędne do życia pożywienie, poddane jest trawieniu przez układ pokarmowy. To, co jest nam niepotrzebne, co jest dla nas trujące, wydalane jest naturalną drogą, poprzez wypróżnienie. Dzięki temu nie dochodzi do zanieczyszczenia naszego organizmu. Chrystus wskazał także, że pokarm niezbędny do życia przyjmujemy także innymi drogami, na przykład przez zmysł słuchu. Jest to strawa duchowa. Składa się ona głównie ze słów, za pomocą których poznajemy myśli przekazywane nam przez inne istoty. Ich słowa są pokarmem dla naszego ducha. Pokarm ten musi także zostać poddany trawieniu, aby mógł nam służyć, a trawi go nasza świadomość. Jeżeli znajdą się w nim jakieś substancje trujące, w wyniku trawienia zostaną oddzielone od właściwej duchowej strawy. Następnie zostaną wydalone z naszej świadomości naturalną drogą. Unikamy wtedy nieznośnego odoru, który zawsze jest cechą charakterystyczną nieczystości. To, co było złe, zostało wydalone i nie zakłóca naszego spokoju ducha.
Tutaj rzuca się w oczy pewne kuriozum. Ludzie mają duże osiągnięcia w zakresie higieny fizycznej. Wydalanie kału odbywa się na osobności, należy do intymnej sfery, nie robi się tego publicznie. Natomiast higiena duchowa pozostawia dużo do życzenia. Jest bardzo skromna, dla niektórych ludzi w ogóle nie istnieje. Takim ludziom naprawdę sprawia przyjemność kalanie wszystkiego i wszystkich swoim umysłowymi ekskrementami. Z ust tych ludzi wydobywa się przerażający odór toksycznych myśli i innych mentalnych nieczystości odzianych w mowę. Ludzie ci dają upust złym myślom, nie przebierając w słowach. Z zazdrości, zawiści potrafią zbrukać swoimi umysłowymi fekaliami pozytywne idee i pełne miłości myśli innych ludzi. Robią to, aby zamieszać ludziom w głowach, by stracili swój normalny, racjonalny osąd zaatakowanego złymi słowami człowieka. Człowiek ten mógł być dla nich drogim przyjacielem lub osobą, która była im bardzo bliska. Przebywanie z nim mogło przynosić im duże duchowe korzyści. A teraz żałośnie wygląda w ich oczach, zbrukany mentalnymi fekaliami przez swoich oprawców.
Duchowe fekalia pochodzą ze sfery mentalnej wypełnionej gotowymi do użycia oszczerstwami, pomówieniami, pławieniem się w plotkach, brudach, świństwach i wszelkiej innej ohydzie. Są one duchowym stolcem, który w nienaturalny sposób, bez żadnego wstydu, jest wydalany w każdym miejscu, gdzie niestroniący od ohydnych pomówień człowiek się pojawi. Można je usłyszeć w domach, tramwajach, autobusach i pociągach, podczas spotkań na ulicach i w ogóle wszędzie. Wyobraź sobie, jak świat by wyglądał, gdyby ludzie tak samo postępowali z wydalonym przez siebie fizycznym kałem. W każdym miejscu śmierdziałoby, wszędzie unosiłby się odór zanieczyszczający atmosferę. Ale na tym nie koniec. Ludzie, których takie zanieczyszczenie dotknęło, mogą poczuć się sprowokowani do zemsty. A wtedy sytuacja może rozwinąć się bez jakiejkolwiek kontroli. O tym potoku nieczystości, który jest wydalany przez usta, mówi Chrystus. Zatem zdrowiu psychicznemu nie służy wypowiadanie nieczystych słów w obecności innych. Słowa te będą przenikać do ich świadomości, wypełniać je mentalnymi fekaliami z charakterystycznym dla siebie odorem.
Ludzie mają nie tylko fizyczny układ trawienny, ale także duchowy. Moc trawienna duchowego układu zależy od zdolności miłowania bliźniego, jaką ma dany człowiek. Układ trawienny może być sprawny albo niesprawny, jego moc może być duża albo mała. Gdy człowiek nie potrafi albo nie chce uniknąć rozrzucania duchowych fekaliów, to dzieje się tak z tej przyczyny, że jego zdolność miłowania bliźniego jest słaba. Ale gdy jest ona wystarczająco silna, wtedy wszystko, co absorbuje jego świadomość, zostanie poddane trawieniu. Wszystko, co jest szkodliwe, co zawiera zło, zostanie zneutralizowane i odrzucone. Wtedy zamiast komuś dowalić, uzasadniając, że sobie na to zasłużył, zareaguje z wyrozumiałością. Dzięki swojej silnej miłości bliźniego człowiek ten będzie w stanie wybaczyć rozmówcy błędy oraz zignorować jego złe słowa. Następnie wyrzuci je ze swojego słownictwa. A wtedy umrą one śmiercią naturalną, w ciszy i zapomnieniu. Dzięki temu z ust takiej osoby można usłyszeć tylko miłe, harmonijne i porywające ducha słowa będące wyrazem takich samych życzliwych i wzniosłych myśli. Istoty tego rodzaju są solą ziemi i powodują, że ludzkość nie ginie, dusząc się w duchowej latrynie wypełnionej wszelkiego rodzaju umysłowymi nieczystościami.
□
Tytuł oryginału: „Spørgsmål nr 34”. Publikacja w biuletynie „Brev” nr 32/1951. © Martinus Institut 1981. Przekład: Tadeusz Hynek. Korekta: Anna Popis-Witkowska.